|
||
Et introibo ad altare Dei, ad Deum, qui lætificat iuventutem meam MINISTRANT portal
ministrantów posługujących w klasycznym rycie rzymskim Język używany przy sprawowaniu ofiary Mszy św. |
||
|
x. Mikołaj Gihr 1. Wszystko, co jest potrzebne do sprawowania Ofiary eucharystycznej, Kościół wybrał ze szczególniejszą starannością i wziął tylko to, co jak najbardziej odpowiada temu celowi. Dotyczy to nawet języka, w którym ofiara Mszy św. się sprawuje, gdyż język liturgiczny musi odpowiadać liturgicznemu celowi ofiary. Wprawdzie Msza św. mogłaby się odprawiać w każdym języku, ale Opatrzność Boża zrządziła tak, że język łaciński stał się i pozostał językiem liturgicznym najbardziej rozpowszechnionym. Prastary zwyczaj Kościoła, polegający na tym, że na Zachodzie ofiara Mszy św. odprawia się nie w językach miejscowych żywych, lecz w języku martwym, t.j. w niezrozumiałym po większej części dla ludu języku łacińskim, był przedmiotem częstych napaści od wieku XII aż do czasów najnowszych. Napaści te pochodzą przeważnie ze strony heretyckiego, schizmatyckiego, wrogiego Kościołowi ducha lub ze strony płytkiego racjonalizmu, dla którego są zupełnie obce duch liturgii katolickiej oraz zrozumienie jej istoty i celu – zwłaszcza głęboko mistycznej czynności ofiarnej. Przez usunięcie języka łacińskiego z liturgii i zastąpienie go językiem narodowym dążono mniej lub więcej świadomie do podkopania jedności katolickiej, do rozluźnienia łączności z Rzymem, do osłabienia ducha kościelnego, do zniszczenia pokory i prostoty wiary. Dlatego Stolica Apostolska zawsze występowała z całą stanowczością przeciw tego rodzaju nowatorstwu: stałą zasadą Kościoła było, żeby nigdy nie zmieniać w liturgii starodawnego języka, ale go zachować nietkniętym nawet w wypadku, gdy on się stał językiem martwym i niezrozumiałym. Również przy wprowadzaniu liturgii rzymskiego u ludów świeżo nawróconych Kościół dopuszcza tylko język łaciński, rzuca zaś klątwę na tych, którzy uważają wyłączne używanie języka narodowego w liturgii za rzecz konieczną lub za jedynie dozwoloną, jak również nazywa zuchwalstwem, jeśli ktoś gani i zwalcza zachowanie języka łacińskiego w nabożeństwie. Odnośnie do powszechnych zarządzeń lub zwyczajów w dziedzinie kultu Kościół jest kierowany przez Ducha Świętego i chroniony przez Niego od szkodliwych posunięć. Najświętsze dobra były dla Kościoła pobudką do zachowania wszędzie języka łacińskiego jako powszechnego języka liturgicznego oraz do wprowadzenia go wszędzie, gdziekolwiek Kościół się rozszerza na kuli ziemskiej i przyjmuje na swoje łono nowe narody. Podstawy takiego postępowania nie należy szukać w nauce tajemnej. Kościół bynajmniej nie chce ukrywać przed wiernymi swoich tajemnic. Przeciwnie, pragnie on jak najusilniej, by wszystkie jego dzieci poznały bogatą treść czynności liturgicznych: dlatego to zobowiązuje i zachęca kapłanów, by ułatwiali ludowi zrozumienie symbolicznych czynności ofiarnych przez dostępne i budujące wyjaśnianie wszystkich obrzędów i modlitw Mszy św. – w odpowiednim czasie w szkole i kościele, w kazaniach i katechezach. Ojcowie soboru Trydenckiego, po dokładnym zbadaniu napastowanej wówczas kwestii języka liturgicznego, orzekli jednomyślnie, że chociaż Msza św. zawiera w sobie bogatą treść pouczającą, mimo to nie jest rzeczą wskazaną odprawianie jej wszędzie w języku miejscowym; należy raczej zachować wszędzie dawny, potwierdzony przez Kościół Rzymski obrząd. Aby jednak owczarnia Chrystusowa nie cierpiała głodu i aby dzieci nie prosiły chleba, a nie zabrakło szafarza, któryby im ułamał, Sobór nakazał duszpasterzom, by często przy sprawowaniu Mszy św. wykładali o tym, co się we Mszy św. czyta, a między innymi, zwłaszcza w niedzielę i święta, wyjaśniali jakąś tajemnicę tej przenajświętszej ofiary. Tak postępuje Kościół, ponieważ żywi przekonanie, że niezmienny i jednolity język liturgiczny z jednej strony broni od wielu szkód i niebezpieczeństw, z drugiej zaś strony przynosi jak największe korzyści dla celów liturgicznych Kościoła oraz dla jego pracy i działalności w innych dziedzinach. Korzyści te są tak znaczne, że pożytek, jaki pod pewnym względem i w pewnych wypadkach mógłby zapewnić zrozumiały dla ludu język liturgiczny, nie może być z nimi nawet porównywany, gdyż one wielokrotnie go przewyższają; oprócz tego pożytek ten może być osiągnięty w lepszy i pewniejszy sposób na innej drodze, czyli może być łatwo zastąpiony. 2. Język łaciński jest prawie na całej kuli ziemskiej językiem, używanym w nabożeństwie: inne języki liturgiczne są stosunkowo mało rozpowszechnione. Na tym miejscu podamy tylko najważniejsze powody, które przemawiają za używaniem języka łacińskiego przy liturgicznym sprawowaniu ofiary Mszy św. a) Język łaciński został uświęcony przez tajemniczy napis na krzyżu Chrystusowym, jak również przez prawie dwudziestowiekowe używanie – przeto jest on jak najściślej zrośnięty z prastarą rzymsko-katolicką liturgią ofiarną. – Tytuł, umieszczony nad krzyżem: „Jezus Nazareński Król Żydowski”, był napisany w językach hebrajskim, greckim i łacińskim (Jan 19, 19-20). Były to trzy najważniejsze języki znanego podówczas świata: Boskie zrządzenie niejako przeznaczyło je i uświęciło na Krzyżu dla kościelno-liturgicznego użytku. W napisie krzyżowym głosiły one całemu światu dostojeństwo, potęgę chwałę Zbawiciela oraz królestwo i panowanie łaski, które On zdobył przez Swoją krwawą śmierć ofiarną; u ołtarza żyją one nadal i służą do ponawiania aż do skończenia czasów zbawczej śmierci Chrystusowej, przez którą panowanie łaski coraz dalej się rozszerza i coraz więcej umacnia, a Królestwo pokoju stale się zbliża do swego celu. Z pośród wyżej wymienionych języków języka łaciński stopniowo zdobył pierwszeństwo [1], gdyż jako język Cesarstwa Rzymskiego wraz z rozpowszechnieniem się chrześcijaństwa stał się na całym Zachodzie językiem liturgicznym; Opatrzność Boża wybrała Rzym na ośrodek Kościoła katolickiego; z Rzymu byli wysyłani apostołowie wiary we wszystkich kierunkach, aby rozszerzać światło Ewangelii. Wraz z łaską chrześcijaństwa, z wiarą i kultem katolickim przyjęły narody Zachodu także łaciński język kościelny; w nim bowiem sprawowano stale święte tajemnice ofiarne, chociaż nowonawrócone ludy mówiły innym językiem i łaciny nie rozumiały. W ten sposób język Rzymskiego kościoła macierzystego stał się powszechnym językiem liturgicznym wszystkich kościołów na Zachodzie, które wzięły początek z Rzymu. Wprawdzie początkowo język łaciński w niektórych krajach był językiem, używanym przez lud i dla ludu zrozumiałym, pozostał on jednak językiem liturgicznym nawet wówczas, gdy przestał być językiem ludu. Od wielu stuleci język łaciński w życiu codziennym i w stosunkach światowych stał się językiem martwym, ale w życiu kościelnym i w nabożeństwie żyje i żyć będzie aż do skończenia czasów. Związane są z nim najświętsze pamiątki, historia i losy Kościoła katolickiego. Od początku chrześcijaństwa odprawiano w tym języku czcigodne tajemnice ofiarne i szafowano sakramentalne środki łaski, chwalono Boga i uświęcano ludzi. Czyż nie powinno podnieść w nas ducha i napełnić nam serca zapałem to przekonanie, że składamy ofiarę i modlimy się w tym samym języku i tymi samymi słowy, których brzmienia potężne a słodkie dźwięczały już w ustach naszych praojców w ciemnych głębinach katakumb, w złocistych przestworzach starych bazylik i w przepysznych tumach średniowiecza? W liturgicznym języku łacińskim składali ofiarę, modlili się i śpiewali niezliczone rzesze świętych, biskupi i kapłani wszystkich wieków; najwspanialsze formularze liturgiczne ułożono w tym języku – niezrównanie piękne modlitwy i „cudowne pieśni, które płyną przez nawy kościołów katolickich, to rozbrzmiewające przeogromnym weselem, to śpiewając cichą radość, to płacząc w bolesnej skrusze, to żaląc się we współczuciu dla Chrystusa”. Czyż wobec tego starodawny, przez pochodzenie i używanie uświęcony łaciński język liturgiczny nie powinien być dla nas tak bardzo miłym i drogim, że nie wyrzeklibyśmy się go za żadną cenę przy sprawowaniu ofiary Mszy św.? b) Język łaciński nadaje się do użytku liturgicznego lepiej, niż różne języki krajowe, ponieważ jest językiem o wielkiej doskonałości i jednocześnie jako język tak zw. martwy jest niezmienny i tajemniczy. – Język łaciński posiada wysoką doskonałość: wyróżnia go powaga i godność, jasność i precyzja, bogactwo i dźwięczność. Dlatego jest częstokroć rzeczą trudną oddać w przekładzie znaczenie oryginału łacińskiego, a o wiele więcej trudną, niekiedy nawet niemożliwą, wyrazić jego piękno, siłę, szlachetność, namaszczenie, głębię i bogactwo myśli. Aby się o tym przekonać wystarczy porównać z tekstem łacińskim np. przekłady modlitw mszalnych i sekwencji. Oprócz tego język łaciński jest językiem wszechświatowym, językiem urzędowym Kościoła, językiem używanym w stosunkach papieża z biskupami, językiem soborów i wiedzy teologicznej. Ze względu na takie zalety nadaje on w wysokim stopniu do tego, by był używany na całej kuli ziemskiej jako język liturgiczny przy odprawianiu nabożeństwa katolickiego. Język łaciński nie żyje już w ustach ludu, lecz tylko w świątnicy Kościoła. Jako tak zw. język martwy jest on niezmienny w przeciwieństwie do języków narodowych, które ulegają ustawicznemu rozwojowi i przekształceniu, są w ciągłym ruchu, powodującym ciągłe zmiany. Coby się stało z księgami liturgicznymi, gdyby trzeba było z biegiem czasu wciąż je na nowo przerabia i przekształcać? Przez przeróbki i zmiany w formułach modlitw liturgicznych tekst i treść pierwotna nie tylko mogłyby stracić wiele na swej sile i pięknie, lecz częstokroć – mimo ścisłej kontroli ze strony Kościoła – ulec również zniekształceniu wskutek przeróbek, wstawek, opuszczeń, nieścisłości, błędów i przekręceń; zabezpieczenie i zachowanie jednostajności w nabożeństwie w różnych czasach stałoby się rzeczą niemożliwą nawet tylko w obrębie jednego i tego samego narodu, nie mówiąc już o jej zachowaniu na całej kuli ziemskiej. Wszystkim tym brakom zapobiega zastosowanie języka nie ulegającego zmianie. Wobec niezmienności łacińskiego języka liturgicznego Mszał nas staje się niejako nietykalną i nienaruszalną świętością, na którą należy spoglądać z podziwem i tkliwą czcią. Ponieważ język łaciński wyszedł z codziennego użycia i nie słyszymy go ani na ulicy, ani na rynku, posiada on przeto w oczach ludu wiernego charakter świętości, dostojności i tajemniczości. A zatem i z tego względu nadaje się on wyśmienicie do odprawiania ofiary Mszy św., która zawiera w sobie cały szereg tajemnic. Tajemniczym zaś czynnościom ofiarnym przystoi język wzniosły, majestatyczny, pełen godności i namaszczenia: tego wymaga religijne uczucie i temu wymaganiu odpowiada język łaciński. – Jak ciche modły Kanonu, tak również zastosowanie języka liturgicznego, uświęconego, wyłączonego z codziennego użycia, wskazuje na niezbadaną i niewymowną głębię tajemnicy ołtarza i chroni ją od lekceważenia i profanacji. Majestat nabożeństwa zależy wprawdzie w znacznej mierze od pobożnego, pełnego godności i czci zachowania się ze strony celebrującego kapłana, ale przyczynia się do tego ze swej strony również język liturgiczny; a jeśli nim jest język obcy, nadaje się on do zasłonięcia w pewnym stopniu braków i nie budujących usterek w celebrowaniu niektórych kapłanów i nie daje im ujawniać się w sposób zbyt jaskrawy. W ten sposób język łaciński – stając ponad czasem i przestrzenią oraz ponad życiem codziennym – jest jakby mistyczną zasłoną czcigodnych tajemnic ofiarnych, które poznajemy tutaj na ziemi tylko w światłocieniu wiary a których nieprzysłonięte oglądanie stanie się niegdyś naszym udziałem w niebie jako nagroda za pokorną wiarę. Używanie języka łacińskiego w liturgii bynajmniej nie jest dla ludu przeszkodą – jak to się często zarzuca – do owocnego uczestniczenia w nabożeństwie. Żądanie, aby Msza św. była odprawiana wszędzie w języku krajowym, opiera się po większej części na niezrozumieniu lub na całkowitym zapoznaniu tego, czym jest właściwa istota i cel sprawowania Ofiary eucharystycznej. Liturgia ofiarna zawiera w sobie bezsprzecznie „wiele stron pouczających”, lecz pouczanie nie jest bynajmniej jej głównym celem. Ołtarz nie jest amboną, a Msza św. nie jest wykładem naukowym lub kazaniem dla ludu. Ofiara jest z istoty swej liturgiczną czynnością, którą kapłan wykonuje w celu przebłagania i uwielbienia Boga, jak również dla dobra duchownego wiernych. W tej czynności ofiarnej lud chrześcijański powinien brać żywy i zbawienny dla siebie udział, powinien w duchowej łączności z celebrującym kapłanem wespół się modlić, i wespół ofiarować, co oczywiste jest rzeczą niemożliwą bez pewnego zrozumienia obrzędów Mszy św.; bo „chociaż nabożeństwo zawiera w sobie przede wszystkim pełnię pobożnych uczuć i jest z tego powodu więcej sprawą serca, niż władz poznawczych, mimo to niemasz doskonałego nabożeństwa bez oświecenia umysłu”. Lud katolicki rozporządza jednak wielu środkami, które służą do zdobycia wiadomości, potrzebnych dla pobożnego współodprawiania ofiary Mszy św.: sprawowanie więc liturgii w języku krajowym nie jest do tego konieczne i częstokroć albo wcale nie doprowadziłoby do tego celu, albo przyczyniłoby się do jego osiągnięcia w bardzo małym stopniu. Przez ustne nauczanie lub też przez podręczniki i książki do nabożeństwa każdy katolik może zdobyć dostateczne zrozumienie liturgicznych modlitw ofiarnych, które kapłan odmawia przy ołtarzu. Samo zaś recytowanie formularzy modlitewnych w języku ojczystym przez celebrującego kapłana byłoby w tym wypadku niewystarczającym, gdyż często np. w wielkich kościołach, we mszach śpiewanych, lub gdy kilku kapłanów odprawia Mszę św. jednocześnie w tym samym miejscu, byłoby rzeczą niemożliwą, a przynajmniej nie budującą modlić się tak głośno przy ołtarzu, aby wszyscy obecni mogli wyraźnie słyszeć głos celebrującego kapłana. Lecz choćby nawet rozumiano słowa, jakie kapłan wymawia lub śpiewa przy ołtarzu, jeszcze niewiele dałoby się przez to osiągnąć dla zrozumienia ich znaczenia. Albowiem formularze Mszy św., wyjęte po większej części z Pisma Świętego, są częstokroć niejasne i trudne do zrozumienia: sam tylko przekład na język ojczysty nie zawsze zdoła wytłumaczyć ukryte ich znaczenie, a niekiedy może nawet być powodem do ich fałszywego lub opacznego zrozumienia. Gdy człowiek swą wiedzę lub jaką inną doskonałość całkowicie podporządkowuje Bogu, przez to samo pomnaża się w nim pobożność; dlatego jasne, głębokie i gruntowne zrozumienie czynności i modlitw ofiarnych jest bezwątpienia rzeczą bardzo pożyteczną, a tym samym bardzo polecenia i pożądania godną. Modlitwom Kościoła trzeba oddać pierwszeństwo przed wszystkimi innymi modlitwami, są one dla duszy najsłodszą manną i pokarmem najposilniejszym. Dlatego jest rzeczą pożądaną, by wierni gorliwie się starali o coraz lepsze poznanie drogocennego skarbu modlitw liturgicznych; ono bowiem umożliwi im doskonalsze łączenie u ołtarza głosu własnego z głosem Kościoła. Samo tylko rozumienie słów, jakie kapłan mówi lub śpiewa, oczywiście nie wystarcza do pełnego łaski uczestnictwa w sprawowaniu i w owocach Mszy św.: przygotowaniem najlepszym do tego jest żywa wiara, święta miłość, szczera skrucha, głębokie uszanowanie i pobożność, pokora serca, pragnienie otrzymania od Boga zmiłowania i pomocy. Pobożny ten nastrój duszy może istnieć bez znajomości poszczególnych modlitw mszalnych; wywołuje go już samo sprawowanie ofiary, pełne godności, namaszczenia i tajemniczości, posiadające pod wielu względami charakter symboliczny, a tym samym swoją własną, pełną znaczenia i bogactwa mowę. Ale tę mowę może zrozumieć tylko ten, kto przez uprzednie pouczenie poznał cel i znaczenie ceremonii kościelnych. Język łaciński nie przeszkadza więc chrześcijaninowi katolikowi czerpać życia, światła i ciepła ze źródła liturgii ofiarnej, żywić w sobie ducha nabożeństwa i pobożności, jednocześnie może jeszcze przyczynić się do tego, by napełnić serce uczuciem czci religijnej dla ciemni Boskich tajemnic ofiarnych. „Rok kościelny” Dom Guérangera przez zbawienne owoce, jakie wydał, jest wyraźnym dowodem na to, że popieranie życia duchownego za pomocą liturgii świętej nie jest bynajmniej urojeniem, ani też stanowiskiem przestarzałym. Nauki podawane nam przez modlący się Kościół, nie są dzisiaj mniej owocne, niż dawniej, i nie ukróciła się ręka Pańska: chrzest nasz jest takim samym, jaki otrzymywali nasi ojcowie, a Duch Święty też się nie zmienił. Osłabła tylko wiara z winy ludzi i w tej słabości wiary zbliżamy się coraz bardziej ku naturalizmowi, nawet w naszym stosunku do Boga. c) Jako tak szeroko rozpowszechniony język liturgiczny łacina jest doskonałym środkiem, który przedstawia oraz zabezpiecza i potęguje jedność i łączność Kościoła w nabożeństwie, w wierze i w życiu. a) Jedność liturgii według czasu i przestrzeni może się w sposób doskonały zachować tylko przez to, że liturgia stale i wszędzie odprawia się w jednym i tym samym języku. Wprowadzenie różnych języków miejscowych przeszkodziłoby jednostajności nabożeństwa katolickiego, a po części nawetby ją uniemożliwiło. Jakże piękną i podniosłą jest rzeczą jednostajne sprawowanie świętej Ofiary w Kościele od wschodu słońca aż do zachodu! Dzięki niej każdy kapłan może odprawiać Mszę św. wszędzie, do jakiegokolwiek kraju przybywa. A „jakże błogo musi się czuć szczery katolik, który, przebywając w kraju obcym, wśród obcych ludzi, wciąż tylko obcą mowę słyszy, gdy przynajmniej w kościele, podczas odprawiania nabożeństwa posłyszy te dźwięki, w które jak w melodie swej drugiej mowy ojczystej wsłuchiwał się od dzieciństwa w swym kraju rodzinnym? Czuje się wówczas jakby w duchowej ojczyźnie, w powszechnej ojczyźnie wiary, zapominając na chwilę, że przebywa n obczyźnie” (Martin). „Te same modlitwy, w tym samym języku odmawiane, wędrują na ołtarzach dokoła całej ziemi. Gdy słońce wzejdzie, gdy drgania jutrzenki ukażą się na górach, wówczas budzimy się, a od tych modlitw, rozpoczyna się sprawowanie ofiary Mszy św., aż słońce wzniesie się na południe. Wtedy inni mają poranek i przejmują od nas te modlitwy. A kiedy wieczorem słońce zajdzie za górami, w naszej zorzy wieczornej wschodzi dla innych zorza poranna i przy blasku poranka e same modlitwy rozbrzmiewają na innych miejscach” (Eberhard). b) Jedność języka liturgicznego i nabożeństwa w Kościele jest jeszcze środkiem potężnym do zachowania czystości wiary katolickiej. Liturgia jest doskonałym nosicielem podania dogmatycznego: dogmat jest korzeniem wszelkiego życia kościelnego, karności kościelnej i czci Bożej w Kościele. Z nauki wiary wyrosła cześć Boża: prawdy wiary religii katolickiej znajdują swój wyraz w modlitwach liturgicznych, w obrzędach i ceremoniach kościelnych, z których dają się wyprowadzić i udowodnić. Im zaś bardziej jest określona, niezmienna i nienaruszalna formuła liturgicznej modlitwy, tym lepiej nadaje się ona do przechowania pierwotnej treści wiary i do przekazanie jej dalszym pokoleniom w formie niezmienionej. Dlatego prastare liturgie są głosem, świadczącym o tym, że wiara nasza jest w doskonałej zgodzie z wiarą pierwszych wieków. c) Jedność języka liturgicznego i opierająca się na niej jednostajność nabożeństwa jest wreszcie silnym węzłem, mocno łączącym rozsiane na całej kuli ziemskiej pojedyncze kościoły zarówno jeden z drugim, jak też ze wspólnym ośrodkiem, głową i matką – kościołem Rzymskim. Węzeł powszechnego języka liturgicznego, kojarząc głowę i członki Kościoła, wspiera i podtrzymuje jedność Kościoła oraz jego wspólne życie i działalność we wszystkich kierunkach. Potwierdza to historia, która wskazuje, że różność liturgii, względnie wprowadzenie języków miejscowych do liturgii częstokroć sprzyjały lub powinny były sprzyjać herezji i schizmie. Mamy tutaj na myśli odłączone od Rzymu narody Wschodu, które po większej części mają własny obrządek oraz odmienny od łacińskiego język w liturgii. Gdy więc zastosowanie różnych języków miejscowych do nabożeństwa jest własnością kościołów sekciarskich i narodowych, użycie wspólnego liturgicznego języka łacińskiego zgadza się w sposób doskonały z istotą, przeznaczeniem i działalnością katolickiego Kościoła powszechnego. Na łonie tego Kościoła Duch Święty „zgromadził wspólność narodów z różności języków do jedności wiary”; Kościół ten, będąc ukształtowanym ze „wszystkim narodów, plemion, pokoleń i języków”, tworzy jedną rodzinę Bożą, jedno królestwo Chrystusowe, jedno Królestwo nie z tego świata, lecz wyższe ponad wszystkie narodowości. Słuszną przeto jest rzeczą, by przy sprawowaniu swej Ofiary używał on nie mowy poszczególnych krajów lub narodów, lecz powszechnego języka liturgicznego. W ten sposób Kościół staje się przy ołtarzu odzwierciedleniem niebieskiego Jeruzalem, gdzie wszyscy aniołowie i święci „jednym głosem” (una voce) wyśpiewują swe nieskończone „Święty” i „Alleluja”. [1] W pierwszych wiekach chrześcijaństwa język grecki był językiem literackim warstw wykształconych prawie w całym państwie rzymskim, a zatem i na Zachodzie, podczas gdy lud prosty rozumiał tylko tak zw. łacinę gminną, tak że już wcześnie trzeba było dokonać przekładu Pisma Świętego na język łaciński (Italia). Wobec tego również w Rzymie nabożeństwo odprawiane było przeważnie w języku greckim, aż mniej więcej u schyłku III lub (według innej opinii) dopiero w IV wieku łacina zdobyła sobie wyłączne znaczenie i panowanie jako język liturgiczny. Jeszcze w średniowieczu w różnych miejscowościach na Zachodzi niektóre części Mszy św. – wyjątki z Pisma Świętego, Gloria i Credo – były odczytywane najpierw po łacinie a potem po grecku. Tak było np. w X wieku w St. Gallen, gdzie umiejący po grecku zakonnicy tworzyli oddzielny związek „braci greckich”. „pozostanie dla nas zawsze rzeczą niezwykłą, że rzymska gmina pierwszych wieków aż do wieku trzeciego posługiwała się językiem greckim, że Klemens Rzymski, Hermas, Hipolit pisali w Rzymie po grecku; wraz z innymi objawami jest to dowodem przeważającego wpływu języka greckiego w ówczesnej literaturze. W kazaniach misyjnych niewątpliwie posługiwano się często językiem łacińskim lub, jak to czynił Ireneusz, celtyckim. Ale literatura pozostała grecką, bo chrześcijańscy apostołowie i cywilizatorowie posiadali greckie wykształcenie. Reakcja, jak się zdaje, wyszła z Afryki i tam zaczęto pisać po łacinie (Jordan, Geschiche der altchrislichen Literatur 56).
|
|
Ks. Mikołaj Gihr,
Ofiara Mszy Świętej,
wykład dogmatyczny, liturgiczny i ascetyczny dla duchowieństwa i świeckich,
Poznań – Warszawa – Wilno – Lublin 1933, s. 303-313. |
||